Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi blindman z miasteczka Krzyż Wlkp./Kalisz. Mam przejechane 50405.31 kilometrów w tym 565.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.46 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy blindman.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 12.48km
  • Czas 00:40
  • VAVG 18.72km/h
  • VMAX 33.83km/h
  • Sprzęt kuleczka :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

praca

Piątek, 12 kwietnia 2013 · dodano: 14.04.2013 | Komentarze 0

do pracy, z wyraźnie odciśniętą czteroliterową częścią ciała :)

  • DST 175.89km
  • Czas 06:59
  • VAVG 25.19km/h
  • VMAX 53.04km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Sprzęt white power
  • Aktywność Jazda na rowerze

jest dzień wolny to jest i wycieczka :) "ostrokołowo"

Czwartek, 11 kwietnia 2013 · dodano: 11.04.2013 | Komentarze 11

Leszno - Wschowa - Jędrzychowice - Głogów - Polkowice - Lubin - Rudna - Góra - Leszno

hmm... w związku z tym że ostatnio całkiem sporo się pracuje, a gdy się nie pracuje to ciągle gdzieś się autkiem jeździ, to nagle w połowie tygodnia mnie oświeciło że mam jeden dzień wolnego podczas którego nie muszę nigdzie śmigać i nie mam żadnych obowiązków, stąd też powstała koncepcja wycieczki na rowerze, gdzieś trochę dalej niż podczas ostatnich zimowych miesięcy. Pierwotnie miałem w planach wyjazd do stolicy Dolnego Śląska, w związku z tym ustawiłem sobie budzik na wczesną porę jednak ostatnie dni i chyba efekt przesilenia wiosennego spowodował że próby pobudki spełzły na niczym...
Kiedy już faktycznie wstałem, a było to blisko południa ;O :P próbowałem znaleźć inną koncepcję na spędzenie dnia. Podczas śniadania postanowiłem obrać nową trasę, krótszą niż wcześniej zakładana. Pogoda zapowiadała się nie najlepiej, bo było już pochmurnie, a ponadto zapowiadano przelotne deszcze. Jak się później okazało meteorolodzy nie wiele się pomylili, na szczęście opady były naprawdę niewielkie.
Do pierwszego punktu postojowego tj. Wschowy jechało się ciężko, organizm jeszcze spał i w ogóle był bez energii i gdybym miał opisać moje nastawienie do jazdy rzekłbym: gdzie ja kurna jadę...
Dodatkowo musiałem parą razy się zatrzymać bo okazało się że przejechałem kilka kilometrów z rozpiętym plecakiem na skutek wyeksploatowanego już zamka. Na szczęście nic nie wypadło bo snickers, sezamki, czekolada, kilka ciasteczek plus woda to bardzo cenny ładunek, nie wspominając o U-locku, bluzie i narzędziach :)
Wschowa powitała mnie sporym ruchem ulicznym, zresztą przez większość kilometrów dzisiejszej podróży towarzyszył mi spory ruch, co nie jest dziwne kiedy jeździ się po drogach krajowych po których straszą pędzące tiry i koleiny...
W centrum Wschowy byłem w zasadzie pierwszy raz, pomimo tego że jest całkiem blisko położona. W miasteczku znajduje się sporo niemieckich akcentów, co widać nie tylko w przepięknym klasztorze franciszkanów, ale i na ulicach gdzie wiele napisów nad witrynami przypomina o zamierzchłym właścicielu włości.
Wspomniany już klasztor naprawdę zrobił na mnie wrażenie, mimo że niewielki to naprawdę urokliwy, zwłaszcza ze swoją drogą krzyżową ozdobioną kolorowymi płaskorzeźbami podpisanymi,a jakże po niemiecku. W mieście znajduję się również całkiem ładny ratusz, kościół farny oraz zamek którego fragmenty pamiętają Kazia Wielkiego i Jagiełłę.

widok na zabytkowe centrum:


klasztor


wnętrze klasztoru


korytarzyki, tablica drogi krzyżowej i inne














wieża farna



Wschowa to w sumie jedyne miejsce podczas wycieczki gdzie nastrzelałem najwięcej zdjęć bo później było o nie bardzo ciężko a to dlatego że zapomniałem że kilka dni wcześniej do aparatu dopadł się mały adept fotografii który skutecznie wykorzystał większość mocy energetycznych akumulatora :)

mała sprawczyni :)


fragment rynku wraz z ratuszem


dziewój


i dziewoja


zamek







Na trasie do następnego punktu, czyli Głogowa natrafiłem na zjazd w Jędrzychowicach prowadzący do miejscowego pałacyku. Niestety brama do posesji była zamknięta, a kontrolę nad nią prowadziła ruchliwa ekipa :) Tutaj też spożyłem pierwszy posiłek w postaci kilku ciastek i sezamków.

kościół


pałac






ekipa pilnująca


Do Głogowa jakoś się jechało, jednak ciągle kręcący wiatr nie ułatwiał sprawy...
Wjazd do miasta jak zwykle był zakorkowany (co chyba dla Głogowa jest charakterystyczne)ponadto brak pobocza i wyraźne wyżłobienia w asfalcie wraz z zajeżdżającymi drogę ciężarówkami zapewniały kilka "ciepłych" wrażeń. W mieście spędziłem trochę czasu, strzelając kilka fotek, odwiedzając kilka sklepów sportowych.

ruiny zamku


ratusz


i jego schody


tubylec ?? :)



komin z platformą do dream jump'u (może kiedyś...)


Po pokonaniu największego chyba ronda jakie znam podążałem dalej trasą na Legnicę, niestety w nadrobiłem chyba z kilometr bo w pewnym miejscu skręciłem tak gdzie nie trzeba, ale wewnętrzny kompas wyłapał pomyłkę w nawigacji :)
Po minięciu granicy miasta spotkałem się z największym chyba kryzysem na trasie. Brak przerzutek, pagórki, wiatr, lekki deszczyk, ogólne zmęczenie powodowały że miałem już różne myśli. Prędkości na podjazdach spadały mi nawet do 11-12km/h... W pewnym momencie, wiedząc ile jeszcze przede mną, chciałem nawrócić i jechać do Leszna, ale co ciebie nie zabije to cię wzmocni :) więc po pokonaniu wszelkich słabości zdążałem dalej w kierunku Polkowic. Na trasie stało kilka "ssaków leśnych" ale z uwagi na mój pojazd nie zwracały one na mnie żadnej uwagi :D
Gdy dojechałem do Polkowic, które przywitało mnie typowo industrialnym klimatem, pierwszy i sumie ostatni raz podczas tej trasy zobaczyłem w oddali zarys gór.
W pobliskiej stacji Orlenu zakupiłem kawkę oraz hot-doga. Po krótkim postoju podążałem dalej do kolejnego miasta na miedzianym szlaku czyli Lubina.
Po drodze mijałem kolejne szyby wydobywające drogocenny kruszec, bo jak wiadomo z rud miedzi nie tylko uzyskuje się miedź ale również i srebro.
Lubin to największe chyba miasto na mojej trasie, co widać i po ruchu i po mijanych w sporej ilości centrach handlowych :) W związku z tym że minuta ze minutą zbliżał się moment zmierzchu w mieście nie spędziłem wiele czasu. Głównym punktem jaki chciałem z bliska zobaczyć było ... centrum handlowe :P ale nie byle jakie bo Cuprum Arena. Autorami tej ciekawej konstrukcji są architekci którzy stworzyli m.in. poznański Stary Browar. Przyznam że połyskująca w słońcu elewacja o złotym kolorze wygląda interesująco, co ciekawe nie jest to miedź a aluminium :)

Cuprum Arena





W pobliskim parku skonsumowałem część mojego słodkiego prowiantu, nasmarowałem łańcuch i dalej w drogę. Od tego momentu ruch na trasie zmalał o co najmniej 70% :P
a to dlatego że w końcu zjechałem z krajówki i zdążałem mniej uczęszczaną drogą 323 prowadzącą przez Rudną, przeprawę nad Odrą nowym mostem w Ciechanowie, Górę i aż do Leszna. W Rudnej kupiłem sobie sok bo niestety pragnienie zaczęło mi doskwierać, przez 4 km towarzyszyło mi para młodszych już ode mnie :P rowerzystów którzy poinstruowali mnie jak mam dalej jechać. W tym miejscu dygresja: czy ja kurde już taki stary jestem że w pierwszym kontakcie młode chłopaki zwracają się do mnie "per pan" :D Ponadto od Rudnej zaczęło mi towarzyszyć słońce co uprzyjemniło jazdę.

to już wiosna!!!! :)


Do Leszna dojechałem już koło zmroku, ale o dziwo czułem się naprawdę bardzo dobrze, że w sumie gdyby nie późna pora można byłoby coś jeszcze nakręcić :) zresztą odwiedziłem jeszcze kaufland.

leszczyński ratusz


W sumie to dzień bardzo udany pomimo że początek był trudny :)



  • DST 5.59km
  • Czas 00:16
  • VAVG 20.96km/h
  • VMAX 35.40km/h
  • Sprzęt white power
  • Aktywność Jazda na rowerze

testowanie nowego miotacza fotonów :)

Środa, 10 kwietnia 2013 · dodano: 11.04.2013 | Komentarze 0

wycieczka z nowym nabytkiem ;)
wrażenia: jednym słowem wymiata :)

  • DST 27.90km
  • Czas 01:12
  • VAVG 23.25km/h
  • VMAX 56.64km/h
  • Sprzęt white power
  • Aktywność Jazda na rowerze

melancholijnie

Wtorek, 9 kwietnia 2013 · dodano: 09.04.2013 | Komentarze 10

w związku z nadchodzącymi zmianami mały kręciołek po Lesznie ...

  • DST 19.73km
  • Czas 00:59
  • VAVG 20.06km/h
  • VMAX 49.56km/h
  • Sprzęt white power
  • Aktywność Jazda na rowerze

znowu tylko po mieście

Piątek, 5 kwietnia 2013 · dodano: 05.04.2013 | Komentarze 0

tak jak ostatnio, typowy transport...
Kategoria bike taxi


  • DST 17.69km
  • Czas 00:48
  • VAVG 22.11km/h
  • VMAX 49.56km/h
  • Sprzęt white power
  • Aktywność Jazda na rowerze

zakupy

Środa, 3 kwietnia 2013 · dodano: 03.04.2013 | Komentarze 2

zakupowo po spożywki
Kategoria bike taxi


  • DST 7.59km
  • Czas 00:22
  • VAVG 20.70km/h
  • VMAX 39.55km/h
  • Sprzęt kuleczka :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tesco

Czwartek, 28 marca 2013 · dodano: 01.04.2013 | Komentarze 0

Na zakupy
Kategoria bike taxi


  • DST 9.17km
  • Czas 00:27
  • VAVG 20.38km/h
  • VMAX 40.89km/h
  • Sprzęt white power
  • Aktywność Jazda na rowerze

drifting

Wtorek, 19 marca 2013 · dodano: 21.03.2013 | Komentarze 0

na zakupy, po śniegu, w pełnym poślizgu :)
Kategoria bike taxi


  • DST 14.30km
  • Czas 00:44
  • VAVG 19.50km/h
  • VMAX 42.90km/h
  • Sprzęt white power
  • Aktywność Jazda na rowerze

po paczkę i nach Lidl

Piątek, 15 marca 2013 · dodano: 15.03.2013 | Komentarze 0

do apteki po odbiór przesyłki i do Lidla by obejrzeć przebraną już kolekcję rowerową
Kategoria bike taxi


  • DST 25.69km
  • Czas 01:06
  • VAVG 23.35km/h
  • VMAX 45.18km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Sprzęt white power
  • Aktywność Jazda na rowerze

nie ma mocy

Czwartek, 14 marca 2013 · dodano: 14.03.2013 | Komentarze 0

jako że wszyscy często opisują: jest moc, jest siła! to u mnie tym razem na odwrót, ale od czegoś trzeba się odbić no nie :)
ps. mimo że lekki mróz to i tak palce stóp prawie mi odpadły...