Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi blindman z miasteczka Krzyż Wlkp./Kalisz. Mam przejechane 50405.31 kilometrów w tym 565.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.46 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy blindman.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 48.00km
  • Sprzęt Orbitka
  • Aktywność Jazda na rowerze

KE MTB Dziwiszów AD 2017

Niedziela, 13 sierpnia 2017 · dodano: 14.08.2017 | Komentarze 3

dystans: rozgrzewka + wyścig 
Tyle jeżdżę już na rowerze, zdarzały mi się wypady w góry, choć w ostatnim czasie bardzo rzadko ale dopiero teraz miałem przyjemność uczestniczyć w maratonie na terenie gór :) 
Start z moim ulubionym teamem :) W osobach: JacekWojtek, Przemysław, Marcin oraz Tomek. Tym razem start ulokowany został na terenie Łysej Góry,a w zasadzie w 2/3 jej wysokości tuż przed jej chyba najbardziej stromym odcinkiem. Sektory u Kaczmarka standardowo zapchane od 10.30. Frekwencja dopisała, pomimo strasznych i legendarnych opisów typu: RZEŹNIA, MASAKRA itp. 
Po ustawieniu w sektorach i kilku zdjęciach  wyczekiwaliśmy startu. Fajnie było obserwować kolejne sektory które tuż po starcie powoli wdrapywały się pod górę :)
Jacek odpalił z pierwszego sektora, Przemysław, Wojtek i ja startowaliśmy z drugiego, Tomek z trzeciego a Marcin z czwartego, także UNIT MARTOMBIKE TEAM był dosłownie wszędzie :P.
Gdy w końcu wystartowaliśmy też rozpoczęło się mozolne wspinanie, trzeba było jedynie czasem zwalniać gdy ktoś obrał sobie wolniejsze tempo podjazdu, ale przynajmniej nikt po takim podjeździe nie mógł narzekać że się nie rozgrzał :D
Przez jakiś czas śmigałem z chłopakami, ale o dziwo zarówno Wojtka jak i Przemka widziałem jedynie podczas tej wspinaczki.
Gdy już dotarliśmy na szczyt i skończył się asfalt zaczęło się PURE MTB. Było mokro, było błotniście, było ślisko, zwłaszcza na korzeniach. Na jednym z pierwszych zjazdowych łuków bardzo blisko przeleciałem koło drewnianej wycinki (nieźle tam wynosiło). Po dotarciu do zjazdu który został opisany przez znanego już niektórym Szajbajka postanowiłem pokonać go na rowerze. Prawie mi się udało ale niestety osoby które już wcześniej stwierdziły ze nie ma sensu ryzykować, na tyle spowolniły moja prędkość zjazdową że dosłownie na samym dole zaliczyłem pierwszą glebę. Na szczęście nie krzywdzącą ani dla mnie, ani dla roweru, ani przede wszystkim dla nikogo innego :) Zresztą ten pomysł z butowaniem na dół wydawał się sensowny bo następujący zaraz podjazd nie był podjazdem lecz stanowił chyba podejście jakiegoś pieszego szlaku.. Gdy już zaczęliśmy jechać trudno czasem było o wyprzedzanie bo po prostu było za wąsko. W dodatku przez jakiś czas nie mogłem przez to wyprzedzić Magdaleny Hałajczak, a chłopaki przed nią powoli już uciekali. Ale na szczęście przy jednym z pseudo dropików zawodniczka Eurobike'u się zawahała a ja wykorzystałem na swoją korzyść tą sytuację. Po wyjechaniu z lasu trafiliśmy na szeroką szutrówkę, na której gdy było płasko zacząłem tracić ale jak tylko się teren podnosił odzyskiwałem co stracone. Zdziwiłem się zresztą że właśnie tutaj doszedłem Jacka. Ale dzięki temu mieliśmy przyjemność wspólnie pokonywać wzniesienia oraz podziwiać widoki. Jacek wspomniał nawet coś o piwku :) 
Tuż przed rozjazdem Jacek przyjął żela a było to tuz przed dosyć szarpanym zjazdem i w sumie od tego momentu nie widziałem już kompana. Cały czas podczas wyścigu zastanawiałem się czy jechać Mega czy Giga, za tym drugim przemawiało to że całkiem nieźle mi szło pomimo tego że dawno w górach nie byłem, a za pierwszym to że jednak nie mam ostatnio dużo wyjechanych kilometrów a ponadto chyba w głowie ćmił mi obraz mojej nędzy i rozpaczy po Giga w Zielonej Górze. 
Ale tymczasem pojawiło się kilka podjazdów gdzie 1x11 nie dawało rady ale chyba inne systemy też bo wszyscy butowali. Także nikt nie tracił, nikt nie zyskiwał, po równo.
W międzyczasie dogoniłem kolejne grupki i tuż przed długim i stromym trawiastym podjazdem na lotnisko doszedłem Piotra Łąckiego z Phytopharmu i jakieś dwie Rybki. I tak sobie wspólnie podjechaliśmy pod górę tempem piechura :)
Na górze bufecik i kolejny zjazd i podjazd. Na długim zjeździe okazało się że Piotr jedzie Mega. Wiedząc że chłop jest niezły postanowiłem też zakończyć wyścig na tym dystansie. Tym bardziej iż liczyłem iż Wojciech również pojedzie Mega ze względu na to ze na trasa nie jest w pełni "FLOW". Jak się później okazało pojechał Giga! Szacun!! Zarówno dla niego jak i Jacka!!
Wracając do mnie, na jednym z podjazdo-zjazdów postanowiłem zaatakować i się urwać Piotrowi, zwłaszcza że spowalniał na zjazdach :P Prawie mi się udało, prawie... Na sekcji gdzie pojawiły się elementy małego parku rowerowego przestrzeliłem jeden łuk i zawadziłem o drzewo i gleba.. Rozległ się jeden zgrzyt.. Myślałem że albo po ramie, albo po kole. Na szczęście przekręciła mi się kierownica, tak przynajmniej o 30 stopni... No i jak teraz qwa jechac! Stoję czekam, dojeżdża grupka z Piotrem Łąckim, pytam o imbus, nikt nie ma. Prowadzę chwilę rower, następna mała grupka, nikt nie ma imbusa. No to co, jak się zrobiło ciut luźniej terenowo to na siodełko i jazda. Zajebiste uczucie zwłaszcza przy skręcaniu.. albo na zjeździe mając >40kmh. Widzę jakąś parkę na rowerach, znów dupa... Przejeżdżam w ten sposób ze 2km i na szczęście zawodnik 2168 pożycza mi Multitoola! Bóg zapłać dobry człowieku!!! :) Najśmieszniejsze jest to jak człowiek szybko przyzwyczają się do "nowego" bo po ustawieniu kierownicy na wprost czuje się znów nieswojo :D
Łącznie pewnie przez tą przygodę straciłem 4-5min.. Od tamtego momentu w zasadzie nic już szczególnego się nie wydarzyło, może poza ciężkim finiszem pod górę, ale zakończonym w stylu : Sagan Style :D
Osiągnięty czas: 3h 2min 49sek
miejsce: 44/178 Open
m30: 19/72
czyli całkiem znośnie :)

a poniżej chociaż jedna fota, reszt później 

Kategoria wyścigowo



Komentarze
blindman
| 14:22 środa, 16 sierpnia 2017 | linkuj josip: hehe jak zły to bym leciał jak bym szykował się na mini, tutaj starałem się na ile to możliwe zachować bezpieczną rezerwę i w sumie chyb a się udało
JP: zapisuję się na to piwko :)
JPbike
| 18:54 wtorek, 15 sierpnia 2017 | linkuj Jak na długą przerwę w górskim kręceniu, do tego szalałeś na zjazdach - po prostu wypadłeś rewelacyjnie !
Tak, wspominałem o piwku - było tam tak pięknie że chłodny browar w takim uroczym miejscu smakowałby wybornie :)
josip
| 08:22 wtorek, 15 sierpnia 2017 | linkuj Brawo! Szedłeś jak zły na początku. Nie goniłem, bo myślałem, że na Giga prędzej czy później i tak spuchniesz:)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zesla
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]